Wróżbicha

Spis treści utworu |
---|
Wróżbicha |
Strona 2 |
Strona 3 |
Strona 4 |
Strona 5 |
Strona 6 |
Strona 7 |
Strona 8 |
Strona 9 |
Strona 10 |
Okoliczni mieszkańcy wołali na starą Wróżbicha, gdyż zwracali się do niej z prośbami o przepowiednie i wróżby. Pomagała im jednak w zależności od tego, czy była akurat zdrowa i czy prośby lub obawy miejscowych były uzasadnione. Znała się też na ziołach i gdy kto zachorzał, to po mikstury i leki do niej posyłano. Czyniono tak jednakże w ostateczności, gdyż wszyscy darzyli Wróżbichę szacunkiem podszytym strachem.
Tego dnia wybrała się w las, aby uzupełnić zapas ziół, których woń
sprowadzała na nią sen, bowiem wiosen nie potrafiła się bez nich obejść.
Częste wizje i mary, które ją nawiedzały, odpędzały spoczynek. Już
miała schylić się po wypatrywaną roślinę, gdy niespodziewanie usłyszała
płacz dziecka. Wyprostowała się powoli stękając i poczęła rozglądać
dookoła. – Cóż u licha? – Zapytała samą siebie. Podążyła za
odgłosem wzdłuż porośniętego sitowiem brzegu. Po chwili dostrzegła przy
zaroślach koryto, które zaplątało się w trawy. Właśnie z niego
dochodził płacz. Wróżbicha przystanęła i zaczęła się czujnie
rozglądać. – Ki diabeł nasłał tu dziecko? – Pomyślała głośno
zadzierając nosa. Mimo ogarniającej ją niepewności ruszyła ku brzegowi,
rozgarniając zwinnie zarośla, które przesłaniały jej drogę i brodząc w
wodzie wyciągnęła koryto z wody. Dziecko na widok staruchy rozpłakało się
jeszcze głośniej, jednak kobieta uśmiechnęła się doń serdecznie i malec
uspokoił się. – Taki malusieńki i samiuśki – powiedziała Wróżbicha
łagodnie – i takie oczka jaśniutkie ma. Oj, nieczęsto się tacy malcy
rodzą, oj nieczęsto. Pewnie ciebie zmora nocna poczęła i dlatego matka albo
pewniej ojciec wyrzucili. Oj ze wstydu wyrzucili.
Dziecko patrzyło teraz uważnie na kobietę
i zaczęło się uśmiechać. Ich spojrzenia zapłonęły dla siebie. Utkwiły
im w pamięci i związały ze sobą na…lata. Po chwili jednak, przypominając
sobie zapewne o głodzie, dziecko znowu się rozpłakało.
— Zabiorę cię do swej chaty i dam koziego
mleka – powiedziała pieszczotliwie. – Ty taki nieszczęśliwy i już na
samym początku swego żywota musisz walczyć o przetrwanie. Dlatego nazwę
cię Sambor czyli „walczący samotnie”. Tak, Sambor będzie ci pasował.
Walczyć będziesz musiał oj walczyć z demonami i z samym sobą.
Nadawszy dziecku imię, wzięła je ze sobą do
chaty.
— Przynajmniej na razie będziesz bezpieczny.
Zioła poczekają, a grzyby znowu urosną – powiedziała w stronę lasu
i ruszyła przed siebie.
— Tak tak – mówiła ni to do siebie, ni
to do dziecka, które tuliła do piersi z czułością, o jaką by siebie
nigdy nie podejrzewała – kikimory złośliwe bardzo, dusze ich nienawiść
pali i chcą się swemu piekielnemu panu przysłużyć, płodząc mu bękarty.
Dlatego Wróżbicha musi cię strzec Samborze, strzec we dnie i w nocy. Boś ty
złem naznaczony, złem potwornym. Ono się o ciebie upomni i będziesz
musiał stawić mu czoła. Albo ulec. Ale poczekajmy. Już ja się postaram,
żebyś nie uległ. Jeno czy podołam?
Komentarze 2 z 2
Wróć do tytułu
Dodaj komentarz

Dobry film ...Polski No! Proza na poziomie literata. Fabuła jak z bardzo dobrego filmu, ale tu uwaga - polskiego filmu. Co by nie było, nieźle. Nie wiem czy warto tu wymieniać czego brakowało, powiem tylko, że długość tekstu potęgowała te braki. Osobiście nie lubię czytać, stąd tekst musi być naprawdę dobry by wzbudzić mój podziw gdy długi. Ten nie wzbudził, ale czuć potencjał. Jakby przysiąść i poszperać w materiałach... . A może dostaliśmy tu tylko jakiś tekstowy odpad bardzo dobrego autora, co? Do innych autorów, za Anną - warto przeczytać.
Dodaj komentarz
Zaloguj się lub zarejestruj. Dopiero wówczas możesz komentować.
Anna Wołosiak
22 Listopad 2008, 12:47
Długie, ale warto przeczytać Potknięć ciut było, naturalnie, ale czytało się przyjemnie. Po tytule spodziewałam się, że cały tekst będzie o wiedźmie, a tu zaskoczenie: głównym bohaterem jest w sumie ktoś inny.
No i cały czas nie wiem, czy Samo to TEN od Państwa Samona.
Wciągnęło mnie i nie było za bardzo przewidywalne - podobało mi się.
Dodaj komentarz Odpowiedz Wróć do tytułu